Czarna Hańcza i Rospuda kajakiem przez Kanał Augustowski
Cieplutkie jagodzianki podawane na wiośle prosto do kajaka, przeprawy śluzami na Kanale Augustowskim czy malownicza Dolina Rospudy, która kiedyś wywołała tyle zamieszania w mediach. Spokojniej niż na Mazurach. Coraz szybciej dojedziemy z centralnej Polski – na trasie na Białystok oddawane są kolejne odcinki. Czarna Hańcza i Rospuda kajakiem – popłyńcie z nami na spływ ! Zabierzcie tylko ze sobą wodę, zapas jedzenia, filtry słoneczne. Informacje praktyczne znajdziecie na końcu artykułu
Czarna Hańcza i Rospuda kajakiem.
Czarna Hańcza i Kanał Augustowski
Czarna Hańcza ma raczej piaszczyste dno i prawie brak wodorostów. Można po drodze odkryć miejsca do kąpieli. Rzeka meandruje dość mocno – momentami trzeba na bieżąco szybko reagować, żeby nie mieć bliskiego spotkania z trzcinami czy konarami rzecznymi.
Minusem są gzy i komary – przygotujcie się na ukąszenia 🙂 Warto wcześniej spryskać się jakimś preparatem przeciwko tego rodzaju owadom.
Nasza trasa – Dworczysko – Śluza Mikaszówka
My spłynęliśmy na trasie Dworczysko – Jałowy Róg – Kanał Augustowski (Śluza Sosnówek – Śluza Mikaszówka) – łącznie wyszło ok. 10 km. Swoją trasę możecie zacząć wcześniej we Frąckach – wtedy będziecie mieć ok. 20 km spływu. Pamiętajcie jednak, że trasy ze śluzami wydłużają czas spływu.
Wystartowaliśmy w Dworczysku, po kilku km zrobiliśmy sobie przerwę na kąpiel na polu biwakowym w Gibach. Piaszczyste dno i płytka woda zachęcały do kąpieli – szczególnie w upalny dzień.
Jałowy Róg – Stanica Wodna PTTK po prawej stronie to miejsce na trasie, gdzie możecie kupić coś do jedzenia czy picia. Tradycyjne domki typu brda i rodzinny klimat miejsca sprawiają, że zatrzymują się tu chyba wszystkie spływające kajaki. Jedzenie (placki ziemniaczane czy kiełbasa z grilla) napoje, lina do chodzenia nad rzeką dla odważnych – przyjemnie tu posiedzieć. Przemiła obsługa zachęca do skorzystania z mobilnej balii wodnej – za 250 PLN można zrelaksować się w ciepłej wodzie na brzegu rzeki. Jeśli zdecydujecie się sami nalać wodę to zapłacicie 50 PLN mniej. My nie korzystamy z tej okazji – mamy przed sobą jeszcze trochę wiosłowania !
Cukiernia na wiośle
Płyniemy dalej na lewym brzegu w miejscowości Rygol widzimy napis na drewnie „Jagodzianki” – za 3 PLN dostajemy świeżutkie i ciepłe przysmaki. To nie takie ciastka jakie znamy – nie są to drożdżowe bułki tylko smażone w tłuszczu małe ciasteczka przypominające trochę pierożki ze wschodnich bazarów Ukrainy czy Rosji. W środku wypełnione są świeżymi jagodami (to nie żaden dżem!). Są przepyszne !
Na Białoruś albo do Augustowa
Zaraz za Rygolem widzimy kamienny most – przed nim (nie przepływamy pod nim) skręcamy w prawo w wąską odnogę rzeki i kierujemy się w stronę Śluzy Sosnówek. Gdybyśmy przepłynęli pod mostem to kierowalibyśmy się w stronę Białorusi i elektrowni wodnej. Zresztą na Białoruś warto pojechać – jak to zrobić i co zobaczyć – pisaliśmy o tym tutaj – klik.
Śluzowanie nie takie straszne
Śluzowanie to atrakcja sama w sobie. Jeśli śluza jest zamknięta – najprawdopodobniej w środku znajdują się inni kajakarze i woda jest właśnie podnoszona. Czekamy na swoją kolej przed śluzą – ale w odległości od niej – żeby wypływająca w naszą stronę woda za bardzo nas nie rozhuśtała. Większość kajaków podpływa wtedy do brzegu i trzyma się palików drewnianych.
Brama jest otwierana – wpływamy do śluzy z innymi kajakami. Specjalne łańcuchy wiszące umożliwiają trzymanie się ich przez kajakarzy. Łańcuchów jest kilka, a kajaków nawet kilkadziesiąt – więc Ci co nie mają dostępu do łańcuchów łapią kajak znajdujący się obok. W ten sposób jesteśmy bardziej stabilni na podnoszącym się w górę poziomie wody. Wysokie ściany śluzy z boku – mokre – widać ślad do jakiego zaraz „urośniemy”.
Śluza jest zamykana i z przednich wrot zaczyna napływać woda, która nas podnosi do góry. Nie buja zbyt mocno – najbardziej z przodu śluzy – tam, gdzie woda nalewa się z górnego zbiornika. Jeśli nie lubicie bujania – to po prostu najlepiej wpłynąć do śluzy pod koniec i ustawić się z tyłu trzymając się innych kajaków.
W śluzie jest dość tłoczno – kajaki są obok siebie więc wiosła ustawiamy wzdłuż kajaka – żeby nikogo nie uderzyć. Pionowo lepiej wioseł nie trzymać – w miarę podnoszenia poziomu wody robi się coraz głębiej.
Śluzowanie kosztuje 4,10 PLN/ kajak. Niektórzy wolą przenieść kajak – śluzowanie kosztuje i trwa trochę czasu (zanim wszyscy wpłyną do śluzy, potem woda wpłynie, a na koniec wszyscy wypłyną) – jednak warto przeżyć tą atrakcję bo jest bardzo oryginalna.
Po opuszczeniu śluzy w kanale pomiędzy śluzami trzeba wiosłować. Woda jest też mniej przejrzysta.
Wypływamy w kierunku kolejnej śluzy w Mikaszówce – sporo osób przed śluzą kończy swój spływ. Nam się śluzowanie bardzo spodobało więc śluzujemy się po raz drugi i od razu za śluzą po prawej stronie kończymy nasz spływ. W Mikaszówce czekając na transport podjadamy kolejne przepyszne jagodzianki – tym razem przyniesione w uroczym koszyczku przez Pana Antoniego, z którym ucinamy sobie przemiłą pogawędkę.
Dolina Rospudy
Bohaterka pierwszych stron gazet sprzed kilku lat czyli Rospuda. Ożywiona dyskusja w mediach dotyczyła ochrony terenu Doliny Rospudy wpisanego do obszaru Natura 2000 i planowanej tu drogi. Koniec końców trasa omija dolinę – wysoki wiadukt nad rzeczką otoczony ścianami dźwiękoszczelnymi.
Naszym zdaniem jeszcze bardziej malownicza od Czarnej Hańczy. Las, powalone drzewa i konary, kaczeńce i urokliwe wodorosty pod wodą. Można się kąpać ale dno jest miejscami trochę kamieniste i więcej tu wodorostów. Jest bardzo dziko – teren chroniony nie pozwala na zbyt dużą ingerencję człowieka – zdarzają się powalone konary. Kajaków nie trzeba jednak przenosić – czasem po prostu trzeba mocniej schylić głowę, żeby przepłynąć pod gałęzią albo wystającym konarem. Takie przygody dodają jednak wrażenia dzikości. Jeśli nawet utkniecie na jakiejś przeszkodzie – musicie po prostu albo się mocnej odepchnąć wiosłem – a w najgorszym wypadku wyjść do płytkiej rzeki. Na brzegach w trzcinach dostrzeżecie tutaj miniaturowe storczyki – kwiaty, które kojarzą nam się z tropikalnym klimatem Azji kwitną też i tutaj.
Firmy wynajmujące kajaki są na bieżąco ze stanem wody w Dolinie Rospudy – warto sprawdzić !
Tablice ostrzegają przez Barszczem Sosnowskiego – faktycznie – ta gigantyczna roślina rośnie przy rzece. Nie wolno jej dotykać ani się do niej zbliżać. W lipcu jej gałęzie wyglądały na unieszkodliwione – brązowe gałązki smętnie zwisały, a kwiaty już nie kwitły. Miejscowe gminy bardzo walczą z tym niebezpiecznym stworem. Jest jeden plus, który chyba zawdzięczamy barszczowi właśnie – nie ma tu giez !
Nasza trasa Małe Raczki – Uroczysko Święte Miejsce
Spłynęliśmy trasą Małe Raczki – Uroczysko Święte Miejsce. Trasa ma ok. 13 km – mimo, że jest dłuższa od tej na Czarnej Hańczy spływa się nią szybciej – brak śluz.
Do Małych Raczek dotarliśmy transportem z Augustowa (krótszy dojazd niż z Augustowa do Dworczyska na Czarną Hańczę). Zwodowaliśmy się tuż za młynem z małą knajpką.
Po drodze mijamy nad głowami wysoko wybudowaną trasę na Suwałki (o której było tak głośno przy budowie) i kilka mostków już bardziej lokalnych. Niektóre z nich są bardzo niziutkie i trzeba mocno schylić głowę, żeby przepłynąć (bez obaw – dacie radę !).
W pewnym momencie rzeka meandruje pomiędzy trzcinami i słońce bardzo mocno tu świeci. Po jakimś czasie znowu wracamy pod drzewa oddychając w cieniu. 4 km przed końcem lądujemy w jedynym na trasie miejscu, gdzie możecie coś zjeść i wypić – w miejscowości Jaśki przy moście po prawej stronie – możecie przycumować, zjeść coś i odpocząć oraz wykapać się. Stąd też możecie zadzwonić do firmy wynajmującej Wam kajaki – zameldować się, gdzie jesteście – na mecie bowiem w Uroczysku Święte Miejsce nie będziecie mieć zasięgu telefonicznego… Przekąski są tutaj dość skromne – nie liczcie na kartacze – raczej hot-dogi czy placki ziemniaczane. W sezonie jest tutaj dość tłoczno i trzeba czekać długo na jedzenie. Prawie każdy wygłodniały kajakarz się tutaj zatrzymuje.
Uroczysko Święte Miejsce położone jest w lesie – warto zajrzeć do mikroskopijnego kościółka, obejrzeć drewniane rzeźby i wbite w krzyż monety. Ponoć to miejsce wielu cudów, a kościółek drewniany zajmuje miejsce dawnego cmentarza prawosławnego.
Informacje praktyczne – Czarna Hańcza i Rospuda kajakiem
Koszty – kajak. Czarna Hańcza i Rospuda kajakiem
Kajak – dwójka – wynajęcie na cały dzień z kapokami i wiosłami oraz transferem na miejsce wodowania oraz powrotny transfer z miejsca lądowania do Augustowa – 100 PLN
My korzystaliśmy z firmy Sirocco Kajaki.
Noclegi – Augustów – Czarna Hańcza i Rospuda kajakiem
W samym Augustowie warto chyba wybrać coś z oferty miejscowych apartamentów – to najrozsądniejsza cenowo opcja. Hotele bowiem raczej są droższe i często w stylu epoki słusznie minionej.
Apartamenty oferują dobry standard i z reguły są to 2 pokoje z aneksem kuchennym dla 4-5 osób w cenie do 150 PLN/ nocleg w sezonie macie do wyboru niedaleko centrum:
Pokoje Gościnne pod Jabłoniami
Wokół Augustowa będziecie mieć więcej opcji do spania – np.: Abro położone 7km
Gdzie i co zjeść – czyli kartacze tylko dla wytrwałych – Czarna Hańcza i Rospuda kajakiem
Kartacze, babka ziemniaczana, sękacz, mrowisko no i wspominane już jagodzianki – klasyka smaków Suwalszczyzny. Pamiętajcie jednak, że to nie są Mazury i knajpki nie są tu otwarte 24h/ 7 dni w tygodniu. Z kartaczami musieliśmy się obejść smakiem niestety słysząc, że są dostępne tylko do godziny 14-ej (!). Udało się popróbować ryb, babki i placków ziemniaczanych.
W samym Augustowie za wiele tradycyjnego jedzenia nie znajdziecie. Polecano nam bardzo Bar Bartek tuz obok Hotelu Albatros – jednak był otwarty tylko do godziny 18-ej. Dobrze karmią też ponoć w restauracji hotelu Albatros (impreza zamknięta właśnie była). Nad jeziorem w Augustowie możecie na pewno napić się piwa i nawet się dobrze pobawić.
Od lat świetne jedzenie jest w restauracji Abro położonej 7km od Augustowa – żebyście nie mieli tylko pecha i nie trafili na kilka autokarów z turystami tak jak my 🙁
Pyszne jedzenie i pięknie podane jest w Dom Kresowy Przewieź położonym tuz obok Studziennicznej.
Czarna Hańcza i Rospuda kajakiem