Laguna lodowa Jokulsarlon – a po drodze skaczące łososie, wodospady, wulkany – Islandia dzień 2
Laguna lodowa Jokulsarlon – to był cel, a trasa to hardcore to wiedzieliśmy od razu ale bardzo chcieliśmy ją zrobić mimo wszystko. Właścicielka naszego pensjonatu powiedziała zresztą, że z pewnością damy radę w jeden dzień. Celem była laguna z pływającymi górami lodowymi – największa atrakcja Islandii. 400 km w jedną stronę, łącznie 800 km tego dnia, a po drodze wulkan Eyjafjallajökull, czarna plaża, wodospady i domy obrośnięte trawą – kolejne obłędne wrażenia na Islandii ! Nasza trasa, gdzie zjeść, jak dużo trzeba chodzić – opis poniżej.
Pierwsze 200 km trasy to mnóstwo okazji do zatrzymywania samochodu co 10-30 km. Wodospady, wulkany, domy pokryte trawą, czarna plaża – nie zdążycie się zasiedzieć w samochodzie ! Jeśli chcecie jednak zrobić całą tą trasę to musicie narzucić dobre tempo. Kolejne 200 km drogi od miejscowości Vik do Jokulsarlon to jazda bez przerw – tylko i aż podziwianie pustkowia i krajobrazów za oknem. Po co te 800 km jednego dnia ? Można sobie oczywiście podzielić trasę na kilka dni. Jest jednak jedno ale – wszystkie są położone na jednej trasie i wymagają powrotu ze stolicy. A na drodze jest mało miejsc budżetowych do noclegu – tylko lepsze hotele w wysokich cenach.
Poniżej opis naszego drugiego dnia na Islandii – Laguna Lodowa Jokulsarlon
Nasze dotychczasowe artykuły o Islandii:
Islandia Złoty Krąg – Dzień Pierwszy
Zgniłe mięso rekina i Reykjavik
Krótki wyjazd na Islandię – czy warto ?
Plan na jeden dzień – Islandia Dzień 2 – Laguna Lodowa Jokulsarlon
Żeby ten plan zrealizować:
– musicie mieć wynajęty samochód, autostopem lub autobusem trudno będzie zrobić tą trasę. Inna opcja to autokarowa wycieczka ze stolicy Jökulsárlón – ale nie zobaczycie wszystkich miejsc
– trzeba wyjechać w miarę wcześnie (ale bez przesady – my wyjechaliśmy ok. 9-ej rano z naszego pensjonatu Hafnarfjörðuri wróciliśmy ok. 23-ej),
– za wejściówki, parkingi, toalety nic nie płacicie, wszystkie atrakcje stworzone przez naturę na Islandii są za darmo
– toalety znajdziecie przy wszystkich atrakcjach,
– jedzenie – warto mieć przekąski ze sobą, ceny w restauracjach czy kawiarniach przy głównych atrakcjach są wysokie. Warto wziąć ze sobą przekąski i ewentualnie dokupić kawę (450 ISK). Na obiad polecamy skorzystać z barów na stacjach benzynowych – szczegóły w artykule.
Plan zakłada przejechanie ok 800 km. Na Islandii nie dacie rady jeździć szybko – każdy przestrzega przepisów drogowych, a dodatkowo drogi to jednopasmówki. Na same przejazdy trzeba poświęcić ok. 9h
Wodospad Urridafoss – Łososie na wyciągnięcie wędki – laguna lodowa Jokulsarlon
Jedna godzina jazdy z naszego pensjonatu w Hafnarfjörður i po 80 km skręcamy do wodospadu Urridafoss.
Nieco zapomniany wodospad – nie taki z pierwszych stron przewodników. Ale warto tu zajrzeć – spiętrzenie wody bardzo szerokie. Jeśli będziecie mieć odrobinę szczęścia zobaczycie skaczące przez kaskady łososie. Stąd obecność tu wielu wędkujących. Żeby zamoczyć kijek trzeba wpisać się do specjalnej księgi. Liczba wyłowionych łososi jest ściśle limitowana.
Dojazd szutrową drogą – niecały 1 km od głównej drogi. Jedźcie powoli bo żwirek się łatwo obija o karoserię, co Was może słono kosztować. Po wyjeździe z powrotem na asfaltówkę również zanadto się nie rozpędzajcie – kamyki wbijają się łatwo w opony i na asfalcie zaczynają spadać co również grozi obiciem blachy.




http:// Booking.com
Domy obrośnięte trawą – laguna lodowa Jokulsarlon
Jedziemy ok. 20 km główną drogą i skręcamy w stronę Keldur – boczną trasą mamy do zrobienia ok. 10 km. Ostatnie 3km to droga szutrowa – trzeba wolno jechać.
Keldur to maleńka miejscowość z jednym kościółkiem, cmentarzem z paroma grobami i kilkoma chatami porośniętymi malowniczo trawą.
Zostawiamy samochód przed wjazdem, przechodzimy przez bramę i ok. 200 metrów dalej jesteśmy pośród bajkowej zabudowy. Nie ma nikogo ! Wokół tylko pasą się owce i są przepiękne krajobrazy.
Maleńki cmentarz z paroma grobami przy kościółku.


Najpiękniejszy wodospad Seljalandsfoss – laguna lodowa Jokulsarlon
Blisko 40 km dalej koniecznie zajrzyjcie do jednego z najpiękniejszych i wysokich wodospadów Islandii. Woda spływa tu z największego lodowca. To jedno z nielicznych miejsc, gdzie można przejść za spadającą wodą. Jesienią i zimą trasa bywa pokryta lodem – nawet najporządniejsze buty antypoślizowe mogą nie dać rady. Sama trasa nie jest wymagająca – od parkingu dojdziecie do wodospadu w ciągu 2-3 minut. Trasa wokół wodospadu jest na ok. pół godziny – jednak łatwo tutaj też przemoknąć – wiatr zawiewa strumienie wody.
Przy parkingu stoją food-trucki – w razie czego możecie napić się gorącej herbaty.
Jest też darmowa ogrzewana toaleta.

Lotniczy rozrabiak wulkan Eyjafjallajökull – laguna lodowa Jokulsarlon
20 km dalej zobaczycie wyłaniający się po lewej stronie wulkan Eyjafjallajökull – to ten o niewymawialnej nazwie, który w 2010 roku wybuchając unieruchomił przestrzeń powietrzną Europy. Wulkan przykryty jest czapą lodowca i ciągnie się na powierzchni blisko 80 km2 !
Pomiędzy wulkanem a Czarna Plażą (do której zaraz dojedziemy) znajduje się kolejne surrealistyczne miejsce – Wrak Samolotu Dakota C-117. Jednak musicie mu poświęcić minimum 2h – nie da się dojechać na miejsce samochodem. Auto musicie zostawić na parkingu i przejść ok. 45 minut w jedną stronę w stronę plaży, gdzie znajduje się samolot. To dobra opcja, jeśli kończycie wycieczkę tego dnia najdalej na plaży Reynisfara – spokojnie zmieścicie się z czasem. Naszym celem jednak były góry lodowe położone 200 km dalej i niestety nie daliśmy rady już zobaczyć wraku (ale przecież tu kiedyś jeszcze wrócimy !!!!).

Plaża Reynisfara/ Black Beach – laguna lodowa Jokulsarlon
40 km dalej od wulkanu położona jest jedna z najpiękniejszych plaż świata.
Przed plażą jest spory parking na samochody, obok macie kawiarnię oferującą ciepłe napoje (espresso za 450 ISK) i przekąski (ciasteczka cynamonowe za 320 ISK) oraz toalety.
Od samochodu macie ok. 300 metrów dojścia na plażę – zasłonięta jest z jednej strony przez skały tworzące ogromne kolumny. Po drugiej stronie widzicie w oddali ogromne skały w wodzie. Lepiej nie podchodzić do fal – są one tutaj bardzo zdradliwe i kilku turystów przepłaciło życiem chęć zrobienia dobrego selfi. Zresztą przy wejściu na plażę jest mnóstwo ostrzeżeń. Plaża wygląda zjawiskowo i jest jedną z najpiękniejszych na świecie – drobniutki wulkaniczny czarny jak heban piasek.


200 km pustkowia w kierunku gór lodowych – laguna lodowa Jokulsarlon
Z plaży macie do przejechania 200 km do największej atrakcji Islandii – Jokulsarlon – czyli laguny z pływającymi górami lodowymi.
Te 200 km przejedziecie w ok. 2,5h po drodze podziwiając zmieniające się widoki i ogromne przestrzenie. Na tym kawałku trasy prawie w ogóle nie ma zabudowań i jest bardzo mało stacji benzynowych. Obiad warto więc zaplanować albo w miejscowości Vik tuż po zwiedzaniu Czarnej Plaży albo zatrzymać się w którymś z barów na stacjach benzynowych – ale o tym niżej.



Czy to Antarktyda ? Lodowe góry – Jokulsarlon
To był cel naszego wyjazdu i marzenie – zobaczyć pływające góry lodowe. Kawał drogi ze stolicy – ok. 400 km w jedną stronę ale naprawdę było warto. Góry odrywają się od gigantycznego lodowca Vatnajökull o powierzchni prawie 8 tys. km2 i wpadają do laguny Jökulsárlón. Laguna połączona jest krótką rzeką z Oceanem. Góry lodowe potrafią dryfować nawet powyżej roku przez ten krótki odcinek, żeby zniknąć w falach Oceanu. Zobaczycie też mniejsze „okruszki” lodowca, które całkiem szybko płyną do morza. Pomiędzy tym wszystkim pływają foki – uwierzcie, że to jedno z najbardziej magicznych miejsc, jakie można zobaczyć.
Warto najpierw podejść nad rzekę i poobserwować dryfujące w stronę morza bryły lodu. Na plaży nad rzeką jest też mnóstwo wyrzuconych przez fale kawałków lodu. Wyglądają jak diamenty na czarnym piasku !
Po rzece przechodzimy kawałek (ok. 200 metrów) do samej laguny – to tutaj znajdują się ogromne bryły – góry lodowe. Są różnego koloru – przezroczyste, błękitne czy czarnawe od pyłu wulkanicznego. Krajobraz jest bardzo surrealistyczny – warto wejść kilka metrów wyżej po zboczu brzegu, żeby mieć lepszy widok.
Dla chętnych oferowane są przejażdżki zodiakami – łódki pędzą pomiędzy bryłami lodu i dokazującymi fokami. Zodiaki dopływają do czoła lodowca. My z tej opcji nie korzystaliśmy – wystarczył nam urzekający widok, a czoło lodowca zobaczyliśmy kawałek dalej o czym niżej.




Fjallsárlón – czoło lodowca – laguna lodowa Jokulsarlon
Miejsce kawałeczek od Jokulsarlon (10 km) – warto podjechać, żeby zobaczyć czoło lodowca.
Z parkingu będziecie tu mieli ok. pół kilometra – mocno tu też wieje ale warto podejść, żeby ujrzeć czoło lodowca w pełnej krasie. Jeśli pływaliście łódkami po Jokulsarlon to możecie sobie to miejsce darować bo pewnie dopłynęliście do czoła lodowca.

http:// Booking.com
Gdzie zjeść
Tak jak Wam pisaliśmy w poprzednim artykule – klik Islandia jest bardzo droga jeśli chodzi o restauracje.
Na tej trasie nie zdążycie na obiad do IKEI pod Reykjavikiem. Rozsądną opcją jest skorzystanie z barów na stacjach benzynowych – oferują zestawy hamburger + frytki + napój – za taki zestaw dla jednej osoby zapłaciliśmy 1.750 ISK. To były najdroższe hamburgery jakie zjedliśmy ale w barze nie byliśmy osamotnieni – Japończycy, Brytyjczycy czy inni turyści obmyślili dokładnie ten sam patent. Do tego na miejscu spotkaliśmy przemiłą polską obsługę:)
Takie bary są z reguły przy każdej stacji benzynowej. Stacji na głównej drodze nie ma zbyt dużo więc tankowanie paliwa i jedzenie warto zaplanować wcześniej. My jedliśmy w Kirkubaejarklauster – czyli stacji położonej po środku „niczego” – do dzisiaj się zastanawiamy, gdzie personel baru mieszka i jak daleko ma do pracy.
Dobrą opcją jest też zjedzenie w miejscowości Vik – po zwiedzaniu Czarnej Plaży macie 10 km do miasteczka również z barami na stacjach benzynowych. Vik to zresztą ostatnia większa miejscowość na trasie pomiędzy Reykjavikiem a Jökulsárlón – potem już tylko 200 km pustkowia z przepięknymi widokami.
